Rok 2011 był na rynku pracy czasem odrabiania strat i jednocześnie przygotowań do nadchodzącego kryzysu w roku następnym. Dojrzali pracownicy stali się konkurencyjni dla młodych, którzy zadbali tylko o większe roszczenia finansowe. Pracodawcy natomiast najchętniej zatrudniali inżynierów, sprzedawców i księgowe – wynika z raportu specjalistów agencji Work Express.


Najbardziej i najmniej poszukiwane zawody 2011

Deficytowymi zawodami w 2011 roku, podobnie jak w roku ubiegłym, okazali się specjaliści techniczni: przede wszystkim inżynierowie budowlani, specjaliści od nowoczesnych technologii energetycznych, jak również elektrycy, elektromechanicy i mechanicy z doświadczeniem oraz doświadczeni fachowcy od obróbki skrawaniem.

Zaraz po nich najbardziej poszukiwani byli specjaliści od księgowości. Najwyżej ceni się tych z 2-5 letnim stażem w branży produkcyjnej i znajomością przynajmniej jednego języka obcego (angielski, niemiecki).

- Nie ma patentu na bycie „most wanted” na rynku pracy, ale prym nadal wiedzie branża IT. Najbliżej ideału będzie student kierunku IT z kilkuletnim doświadczeniem w projektowaniu lub rozwijaniu aplikacji dla biznesu – podsumowuje Aneta Nowak, specjalista ds. rekrutacji w Work Express, certyfikowanej agencji pracy tymczasowej.

Wzrost zatrudnienia, jak co roku, widoczny był w branży handlowej. Bardzo dobrzy handlowcy są zresztą poszukiwani cały czas. W mijającym roku nowych pracowników intensywnie poszukiwały też działy technologiczne, planując odrobienie kryzysowych miesięcy. Chętnie zatrudniano również specjalistów od utrzymania ruchu, co świadczyło o zwiększaniu produkcji. Niestety od października poszukiwania te tracą na sile. Branża automotive najwyraźniej szykuje się na trudne czasy.

Najrzadziej poszukiwanymi specjalnościami w mijającym roku byli: spedytor, specjalista ds. logistyki, i większość specjalistów z branży TSL, na które w jeszcze w 2008 roku był duży popyt.

Oferty pracy według województw

Spadek liczby wolnych miejsc pracy w 2011 roku odnotowano w większości województw. W listopadzie oscylował on w granicach od 34,2 proc. (województwo małopolskie, w którym liczba ofert pracy zmniejszyła się o 1,6 tys.) do 8,1 proc. (województwo kujawsko-pomorskie, spadek o 300 ofert). Nieznaczny wzrost liczby wolnych miejsc pracy odnotowano jedynie w województwie wielkopolskim – o 7,1 proc. (o 300 ofert).

Niestety nic nie wskazuje na to, że w województwach o dotychczasowo najmniejszej rekrutacji sytuacja w 2012 roku ulegnie zmianie.

Góruje naprawa pojazdów i budowlanka
Tempo wzrostu zatrudnienia względem roku 2010 obniżyło się, głównie w sektorze przemysłowym oraz w usługach. Spadek liczby ofert pracy był zauważalny od drugiego kwartału 2011.

W sierpniu b.r. odnotowany został jednak wzrost liczby ofert pracy w Urzędach Pracy. Dotyczył on przede wszystkim części „rynkowej”. Najwięcej zatrudnionych w 2011 roku było w jednostkach sektora prywatnego, głównie w firmach działających w zakresie przetwórstwa przemysłowego, handlu, napraw pojazdów samochodowych oraz budownictwa.

Spośród grup przetwórstwa przemysłowego, w okresie styczeń-wrzesień 2011 roku, największe zmiany w dynamice zatrudnienia w stosunku do analogicznego okresu poprzedniego roku miały miejsce w produkcji: poligrafii i reprodukcji nośników pamięci, pojazdów samochodowych, przyczep i naczep, skór i wyrobów skórzanych, koksu i produktów rafinacji ropy naftowej, wyrobów tytoniowych oraz maszyn i urządzeń. W sektorze publicznym najwięcej osób pracowało w jednostkach prowadzących działalność w zakresie edukacji.

Zdaniem specjalistów na skutek kryzysu finansowego na świecie w 2012 roku w Polsce ucierpieć może cały sektor produkcji przemysłowej. Jednak najtrudniej będzie o pracę w sektorach rolnictwa, leśnictwa, rybołówstwa oraz energetyki, gazownictwa i wodociągów.

- Wszyscy są zgodni, że najlepiej z pracą w 2012 roku będzie w sektorach transportu i logistyki, finansów, ubezpieczeń, nieruchomości oraz usług. Bez względu na poziom produkcji sprzedanej i popyt wewnętrzny, trzeba będzie coś przewieźć, zmagazynować, prowadzić rachunki, ubezpieczyć firmę, sprzęt i towar, zarządzać nieruchomościami i skorzystać z wielu innych usług – mówi Artur Ragan, rzecznik Work Express.

Gdzie wyjeżdżaliśmy za pracą, a skąd wracamy

Najpopularniejsze w mijającym roku były wyjazdy do Holandii, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji. Generalnie, Polacy najczęściej wracają z krajów, które najbardziej dotknął kryzys strefy euro: z Hiszpanii, Portugalii i Włoch. Kryterium jest tu stosunek liczby wracających do liczby zatrudnionych w danym kraju Polaków.

- Dość duża liczba Polaków wraca z Wielkiej Brytanii, ale to liczba bezwzględna, ponieważ przez lata był to najważniejszy kierunek emigracji zarobkowej. Wielu emigrantów z lat 2006-2007 właśnie rozważa powrót. Dla większości z nich 5 lat to magiczna cyfra. Robią bilans i zastanawiają się, co dalej – wracać, zostać, czy zmienić kraj? – mówi Artur Ragan, rzecznik Work Express.

Nowe oferty pracy czekają na Polaków We Francji, Niemczech i Belgii. – Oprócz tego mamy zapytania z Holandii i krajów skandynawskich. Jesteśmy postrzegani jako „budowniczy Europy” i ten wizerunek służy nam coraz lepiej. I to nie tylko we Francji czy Belgii. W tych krajach zresztą warunki płacowe dla Polaków uległy poprawie względem 2010 roku – dodaje rzecznik agencji oferującej od 2004 roku legalną pracę w Niemczech.

„Generacja IPOD”, czyli młodzi na rynku pracy
Doświadczenie w zawodzie to ciągle unikat w tej grupie. Kompetencje absolwentów są w sumie bez zmian, ale ich oczekiwania są z roku na rok coraz większe i to one sprawiają, że pracodawcy coraz częściej kierują się ku grupie dojrzałych kandydatów.

- Kandydaci 40+ zyskują z każdym rokiem, bo świadomość że młodzi „czyhają” na ich miejsca pracy sprawia, że cały czas podnoszą kwalifikacje, a poza tym mają coś, czego nie da się wykuć ani kupić czy ściągnąć z internetu, a mianowicie doświadczenie – przekonuje Aneta Nowak, specjalista ds. rekrutacji w Work Express.

Natalia Tomasiewicz dodaje, że ze stażami i znajomością języków obcych wśród absolwentów w 2011 roku było równie kiepsko, jak w latach poprzednich. Wzrosły jednak oczekiwania finansowe.

- Coraz częściej wyrażenie „generacja IPOD” jest przez nas rozszyfrowywane jako „Idę Pracować Od Dwóch” (netto), bo to jest dolna granica oczekiwań finansowych ludzi z zerowym doświadczeniem i niskimi kwalifikacjami. Nic dziwnego, bo to najniższa kwota, pozwalająca się usamodzielnić, ale dla pracodawcy to słaby argument – twierdzi specjalistka certyfikowanej agencji pracy tymczasowej.