Czy były przedsiębiorca to dobry materiał na etatowego pracownika?

Opinie wśród HRów mogą być podzielone. Z jednej strony biznesowy  epizod w życiorysie może być obietnicą jeszcze większej samodzielności i odpowiedzialności.  Bez wątpienia istnieją stanowiska,  na których doświadczenie właściciela firmy, który „żadnej pracy się nie boi”, jest cennym atutem. Z drugiej strony pracodawcy często obawiają się, czy ten, który do tej pory sam był sobie „sterem, żeglarzem ,okrętem”, będzie w stanie podporządkować się  organizacyjnemu reżimowi i czy np. zaakceptuje zwierzchność niejednokrotnie kilku szefów.

Pozostaje również całkiem pragmatyczna obawa przed  wykorzystywaniem czasu pracy na dalsze zajmowanie się własnym biznesem. Według Eurostatu, ponad milion Polaków pracuje dziś w przynajmniej 2 miejscach. Nie wiadomo, ilu Polaków pracuje na etacie i prowadzi jednocześnie własną firmę.

Tymczasem, obok rosnącej popularności samozatrudnienia i rozwiązań takich jak interim management czy usługi kontraktorskie, coraz więcej osób myśli również o założeniu własnego biznesu, często zupełnie niezwiązanego z dotychczasową drogą zawodową.

Takie refleksje szczególnie często pojawiają się w momencie zwolnienia wynikającego  z restrukturyzacji  firm i redukcji stanowisk. Czasem motywacją bywa chęć realizacji zainteresowań, dywersyfikacji dochodów  albo dobry pomysł biznesowy, na przetestowanie którego  nie było do tej pory czasu. Do myślenia o własnej firmie często skłania również wiek, utrata zaufania do „korpo –matek” albo przekonanie, często niestety  iluzoryczne, że takie rozwiązanie zapewni większą równowagę pomiędzy pracą  a życiem osobistym.

Wielu odnajduje się na nowej drodze, inni  szybko kończą eksperyment z własnym biznesem. Niekoniecznie wiąże się to z brakiem  cierpliwości czy przychodów. Czasem  po prostu trudno wyobrazić sobie, jak zmieni się nasze życie w momencie prowadzenia własnej działalności, i, co ważniejsze, na ile będzie nam
to odpowiadać.

„A jednak kocham Cię, korporacjo,  a kochanie moje to rozstania i powroty” – zanuci z pewnością niejeden z  byłych przedsiębiorców, podejmujących znów decyzję o etacie.  „Pojawiasz się i znikasz” – może odpowiedzieć  pracodawca, ale zawsze warto, żeby wziął pod uwagę:

  • Jakie motywy stoją za taką decyzją?  Czy to motywacja bardziej „od” („nie powiodło mi się, nie sprawdziłem się”) czy „do” (brakuje mi zespołu, zarządzania dużą grupą ludzi, międzynarodowego środowiska, prestiżu związanego z nazwą stanowiska itp.)
  • Jak duża/prężna była to firma?
  • Co się z nią stało? Czy nie przetrwała na rynku i z jakiego powodu?  Czy zarządzanie nią zostało przekazane innym osobom w rodzinie (im bardziej bliskie osoby, tym większe prawdopodobieństwo, że pracownik nadal będzie zaangażowany w jej prowadzenie, a jako pracodawcy będziemy mieć „rywala”).  A może firma została sprzedana? Zlikwidowana?
  •  Jak silna jest potrzeba niezależności  danej osoby?
  • Jaka była  historia współpracy z byłymi szefami lub/i kluczowymi klientami?

 

Na co może liczyć pracodawca, zatrudniający byłego przedsiębiorcę?

  • Umiejętność angażowania zasobów i nastawienie na optymalizację kosztów
  • Odwagę i zdolność do  wyznaczania celów  oraz inspirowania innych,
  • Samodzielność i  wytrwałość w realizacji zadań
  • Kreatywność
  • Niejednokrotnie większą lojalność i docenienie pozapłacowych benefitów, o które we własnej firmie przedsiębiorca musiał zadbać sam, a  wartości których w poprzednim, „etatowym życiu”, nie dostrzegał.

 

Wracający na łono organizacji mogą okazać się nie tyle „córkami i synami marnotrawnymi”, ale pracownikami nowej kategorii: „etatowymi przedsiębiorcami”, doskonale sprawdzającymi się w płaskich organizacjach sieciowych XXI wieku: samosterownymi, adaptacyjnymi, innowacyjnymi i przedsiębiorczymi  „mikro-firmami” działającymi w obrębie firm „makro” (por. model  kompetencji Advisio na podstawie Cz. Sikorski)

 

Magdalena Kołodkiewicz, konsultant i coach Lee Hecht Harrison DBM Polska